Byliśmy w Bornem Sulinowie. Tam zamordowano uwielbianą przez dzieci nauczycielkę. "Był okropny krzyk"
Joanna H. miała 47 lat. Mieszkała w jednym z bloków w Bornem Sulinowie. Od lat uczyła w lokalnej podstawówce angielskiego. Samotnie wychowywała 24-letniego syna Mateusza.
Słyszałam na schodach hałasy, ktoś nerwowo biegał po klatce schodowej, potem usłyszałam straszny, okropny płacz i krzyk jakiejś kobiety, wyszłam na klatkę schodową, a tam była już policja, powiedziano, że nasza sąsiadka nie żyje, została zamordowana
– opowiada w rozmowie z "Faktem" jedna z sąsiadek ofiary.
Tragedia w Bornem Sulinowie. Ciało kobiety w mieszkaniu, miała rany głowy– Przed południem policjanci otrzymali zgłoszenie, że w jednym z mieszkań na terenie Bornego Sulinowa zostały ujawnione zwłoki kobiety. To 47-letnia mieszkanka Bornego Sulinowa. Na ciele denatki widoczne są obrażenia w okolicy głowy – mówi "Faktowi" asp. szt. Anna Matys, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Szczecinku.
Dramat w Kościerzynie. W mieszkaniu znaleziono niemowlę. Okropne, co zrobiła matka
– Na tę chwilę policjanci z grupy dochodzeniowo-śledczej pracują na miejscu zdarzenia pod nadzorem prokuratora rejonowego w Szczecinku. Czynności nadzoruje też zastępca komendanta powiatowego policji w Szczecinku. To wszystkie informacje, które teraz mogę przekazać. Nie wykluczamy, że w tym zdarzeniu mogły brać udział osoby trzecie – przekazała "Faktowi" asp. szt. Anna Matys.
Nieoficjalnie wiadomo, że poszukiwany jest syn kobiety, który ma być sprawcą tego zabójstwa. Policjanci na razie nie potwierdzają tych wiadomości.
– Na tym etapie nie mogę potwierdzić takiej informacji – podkreśla pani rzecznik.
Nauczycielka z Bornego Sulinowa nie żyje. Została zamordowana. "Krzyż pański miała z tym synem""Fakt" ustalił, że 24-latka zatrzymano niedaleko miejsca zbrodni. Kręcił się przy osiedlowym sklepie spożywczym.
Dobrze znałem panią Joannę, bardzo sympatyczna kobieta, zawsze widywałem ją z pieskiem, mówiła dzień dobry, zatrzymała się na chwilę na pogawędkę. Jestem gospodarzem tego domu. Normalna kobieta, pracowała jako nauczycielka w podstawówce. Wiem, że uczyła dzieci angielskiego. Miała problemy z tym synem. Podobno siedział w więzieniu, pojawił się dwa miesiące temu w naszej klatce. Od razu wzbudził mój niepokój
– mówi "Faktowi" pan Adam, gospodarz budynku, w którym doszło do tej tragedii.
Pomorska policja w żałobie. Nagła śmierć cenionej policjantki. "Tak niespodziewanie"
– Jak mnie spotkał pierwszy od razu poprosił o papierosy, mówię mu, że jest młody, to może iść do pracy, on twierdził, że ma jakąś rentę. Wyglądał, jak lump, snuł się po ulicach i żebrał o papierosy – twierdzi pan Adam, a jego słowa potwierdzają inni sąsiedzi.
Ludzie mówią, że pani Joanna miała z synem "krzyż pański".
fakt